-Witam państwa-powiedziała pani która ogłaszała najgorszą nowinę-Lot z Warszawy do Madrytu nie przyleci. Powód katastrofa lotnicza. Zginęli wszyscy na miejscu. Tak przynajmniej donosi policja. Rodzinom i znajomym składamy kondolencje.
Świat mi się zawalił. Moja Nataleczka kochana jedyna!!! Nie dam rady bez niej. Siedziałam na tym lotnisku jeszcze pół godziny. I ledwo co wróciłam do domu. Od razu zadzwoniłam do szefa i powiedziałam że biorę urlop na 2 tygodnie. Nie pytał o szczegóły. Usiadłam na kanapie i ryczałam.
Jak małe dziecko nie potrafiłam funkcjonować. Włączyłam telewizje i mówili tam tylko o tej tragedi.
Jak małe dziecko nie potrafiłam funkcjonować. Włączyłam telewizje i mówili tam tylko o tej tragedi.
-Nikt nie przeżył to jest pewne. Ciała przentransportują za 2 dni. Szacuję się że zginęło 150 osób.
3 dni potem
Na moim telefonie widnieje 136 nie odebranych połączeń. Nie potrafię mówić. Tak bardzo ją kocham. Pogrzeb jutro. Na 7 mam samolot. Nie wiem czy dam radę wogóle lecieć. Przecież Natalka zginęła w katastrofie. Nagle ktoś wali do drzwi. Już po raz 100 dziś. Ale teraz otworze. Muszę.
Za drzwiami stał Sergio.
-O jezu Ola!!-krzyknął-tak się bałem! Co się stało każdy u cb był a ty nie otwierasz ani nie odbierasz.
Nie potrafiłam wydobyć z siebie słowa. Przytulił mnie i pocałował w usta znowu poczułam to łaskotanie w brzuchu.
-Ola przepraszam.
Popatrzyłam tylko na niego i ponownie go przytuliłam.
-Miałem nie napierać ale nie mogę i przepraszam za to co powiedziałem. Wcale tak nie myśle po prostu nie wiem nawet. Jestem idiotą. Przepraszam.
A ja nie potrafiłam się odezwać. Nie mówiłam nic od trzech dni. Ale nie pozwolę mu odejść. Nadal ma rysę w sercu po tym co powiedział. Ale tak bardzo go pragnełam. Pocałowałam go w usta. Zaprowadził mnie do kuchni i tam oparł się o blat. Przestałam go całować i po prostu przytuliłam.
-Oluś powiec mi tylko jedną rzecz. Kto zginął w tym wypadku?
A ja znowu się rozpłakałam. Nie potrafiłam jeszcze o tym mówić. Nie w tej chwili jutro będę płakać nie dziś. I wreszcie coś z siebie wydusiłam.
*Sergio? Pojedziesz jutro ze mną do Polski?
-Dobrze tylko po co tam jedziemy?
*Jest pogrzeb. Mojej Natalki to ona zginęła w tym wypadku.
I znowu się rozpłakałam. A już myślałam że wylałam każdą łze. On przytulił mnie jeszcze mocniej.
*1tydzień potem*
Sergio nie opuszcza mnie na krok od tygodnia choć to i lepiej i to o wiele.
Kocham go i potrafię się przed sobą do tego przyznać. A to już postęp.
Ale dziś ma trening i mecz. Planowałam to od pogrzebu Natalki. To dziś umrę właśnie w środę tak jak Natala tylko tydzień potem.
Odszukałam listu porzegnalnego w którym wyznaje swoje uczucie i każe przeprosić rodziców.
Weszłam do toalety i znalazłam schowaną żyletkę.
-Sergio-
Od rana Ola była jakaś inna. Postanowiłem że przed meczem przyjadę jeszcze do domu. Zabrałem ze sobą Ikera i Crisa.
-Ola-
Umierałam powoli i boleśnie tak jak chciałam. Usłyszałam jeszcze głos Ikera. Uśmiechnęłam się i zamknęłam oczy.
-Sergio-
Pobiegłem od razu na górę bo przeczuwałem najgorsze.
Zobaczyłem ją zakrwawioną a obok list.
-Iker-zawołałem-Dzwoń po karetkę ona nie żyję.
I rozpłakałem się trzymając jej głowę na moich kolanach.
Smutno mi teraz. Mam nadzieję że przeżyję. Kocham twój blog <3
OdpowiedzUsuńOj... czemu tak smutno? Ola ma dla kogo żyć, nie może się tak łatwo poddać, choć na pewno jest jej ciężko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
O kurde... a w poprzednim było tak wesoło, a tutaj tak.. smutno, bardzo smutno ;c Śmierć Natalii musiała być dla Oli dużym ciosem, co się dziwić?
OdpowiedzUsuńMATKO.. nie dość, wieść o śmierci Natalii, to jeszcze główna bohaterka chce się zabić. I to w jednym rozdziale! ;O